Czy Portugalia straci pozycję ‘bramy’ do największych rynków marihuany w Europie?
przez Bena Stevensa
W ciągu ostatnich pięciu lat, Portugalia zyskała reputację jako ‘brama do Europy’ dla marihuany medycznej, punkt kontaktowy dla krajów Ameryki Północnej i Południowej, Azji i Oceanii, które wysyłają marihuanę i dystrybuują ją na najbardziej aktywne rynki europejskie.
Choć obecnie jest największym eksporterem medycznej marihuany w Europie, ułamek uprawianej, przetwarzanej lub importowanej do niej marihuany Portugalia zmierza w kierunku swojego bardzo restrykcyjnego rynku krajowego, który według Partnerzy zakazu, ma być warta w tym roku zaledwie 280 000 euro.
Najnowsze dane pokazują, że w okresie od stycznia do sierpnia 2025 r. Portugalia wyeksportowała więcej marihuany medycznej niż przez cały rok 2024. Przyczynił się do tego niemal wyłącznie popyt z Niemiec i podaż z Kanady.
Mimo tych niekontrolowanych wzrostów, za kulisami dominacja Portugalii jako faktycznej bramy do Europy zaczyna słabnąć.
Według Arthur de Cordova, dyrektor generalny i współzałożyciel Ziel, Dzieje się tak z powodu dwóch kluczowych czynników: ‘cen rynkowych i krzywd wyrządzonych sobie samemu’.
Dynamika importu, procesu i eksportu w Portugalii
Od czasu wprowadzenia w 2018 r. ram prawnych dotyczących marihuany medycznej Portugalia stworzyła jeden z najbardziej dostępnych komercyjnie systemów regulacyjnych w Europie.
Zgodnie z rozporządzeniem ministerialnym 83/2021 przedsiębiorstwa mogą uprawiać, wytwarzać, importować i eksportować produkty konopne do użytku medycznego, pod warunkiem wykazania zgodności ze standardami Dobrej Praktyki Rolniczej i Zbioru (GACP) oraz Dobrej Praktyki Wytwarzania (GMP).
Oprócz stosunkowo niskich kosztów, położenia geograficznego i umiarkowanego klimatu, przepisy te pozwalają temu regionowi pełnić funkcję punktu zgodności z GMP i reeksportu konopi produkowanych gdzie indziej.
Biorąc pod uwagę czas i nakłady inwestycyjne niezbędne do budowy zakładów przetwórczych spełniających wymogi UE-GMP, wiele przedsiębiorstw spoza Europy działa zgodnie ze standardami GACP, a nie GMP, co oznacza, że ich produkty nie mogą trafić bezpośrednio na ściśle regulowane rynki europejskie.
Zmiana dynamiki
Ta dynamika, która okazała się lukratywna dla sześciu zakładów przetwórczych działających w Portugalii, spełniających wymogi EU-GMP, w okresie rozkwitu rynku europejskiego, jest obecnie kwestionowana. Jednym z kluczowych powodów są ceny.
Cordova kontynuował: “Niemieccy hurtownicy zapłacą około 3 euro za gram. Nie ma dla nich znaczenia, czy produkt trafi z Portugalii, czy bezpośrednio z kanadyjskiego zakładu GMP, byleby spełniał wymogi”.”
“Wyobraź sobie teraz kolumbijskiego rolnika uprawiającego GACP. Nie ma on zbyt wielu możliwości, więc jest zmuszony korzystać z tych portugalskich ‘pralek’.
“Mycie zgodne z GMP kosztuje zazwyczaj 0,60 euro za gram, a dekontaminacja około 0,40 euro za gram, więc dostawca płaci około 1 euro za gram w kosztach przetwarzania. Kolumbijscy plantatorzy, których koszty produkcji wynoszą około 0,50–0,80 euro za gram, tracą w efekcie 20–301 t TP3 swojej marży brutto, obsługując jedynie Portugalię.”
Choć początkowe koszty i 12–18-miesięczny okres oczekiwania na uzyskanie licencji zniechęcały wcześniej rolników do budowy własnych zakładów przetwórczych zgodnych z normami UE-GMP, to według Cordovy wielu z nich teraz stwierdza: ‘mam to w nosie, zbuduję własny zakład z licencją w Kolumbii i przejdę na integrację pionową…’.’
“Marże to uzasadniają, więc zwrot jest szybki. Kolumbia i Tajlandia podążają w tym kierunku”.”
Rany zadane sobie samemu
Drugim ważnym czynnikiem były władze Portugalii’ Operacja Erva Daninha (Chwast), główna akcja egzekwowania prawa w ramach którego wydano ponad 70 nakazów przeszukania w Portugalii i Europie, co doprowadziło do licznych aresztowań i zajęcia ponad 7 ton marihuany oraz 400 000 euro w gotówce
W maju 2025 r. lokalne siły policyjne rozpoczęły operację wymierzoną w organizacje przestępcze, które rzekomo wykorzystywały licencjonowane firmy farmaceutyczne i eksportowe do fałszowania dokumentacji i wprowadzania produktów na czarny rynek, ujawniając luki regulacyjne w szybko rozwijającym się sektorze medycznej marihuany w Portugalii.
Chociaż organy regulacyjne i operatorzy przestrzegający przepisów z zadowoleniem przyjęli te działania jako niezbędne do ochrony wiarygodności branży, ich skutki nadwyrężyły legalny łańcuch dostaw. Wydawanie zezwoleń eksportowych, wcześniej rozpatrywane w ciągu miesiąca, zajmuje teraz nawet 12 tygodni, co spowalnia handel i frustruje partnerów międzynarodowych.

Arthur de Cordova, dyrektor generalny, Ziel
Przedstawiciele branży, w tym dyrektor generalny SOMAÍ Pharmaceuticals Michael Sassano, ostrzegli, że opóźnienia te mogą podważyć pozycję Portugalii jako głównego centrum przetwórstwa i eksportu w Europie, jeśli Infarmed nie usprawni nadzoru i nie przywróci zaufania rynku.
“To było dla Infarmed (portugalskiego regulatora rynku marihuany) cios w twarz” – stwierdził Cordova.
Na dorocznej konferencji PTMC w Lizbonie dr Vasco Bettencourt, dyrektor ds. licencjonowania w Infarmed, usiłował zapewnić delegatów, że incydent był odosobniony i nie odzwierciedlał szerszego sektora przemysłu konopnego w Portugalii.
Chociaż Cordova przyznał, że oddaje doktorowi Battencourtowi ‘duże uznanie za to, że pojawił się i wziął sprawy w swoje ręce’, reszta rynku teraz ‘również płaci cenę’.
“Czas oczekiwania na pozwolenia eksportowe skrócił się z 30 do ponad 70 dni, co stanowi ogromne opóźnienie. Jeśli jesteś plantatorem GACP w Kanadzie i wysyłasz swój produkt do Portugalii w celu przetworzenia zgodnie z GMP, czeka on teraz miesiącami, zanim trafi do Niemiec lub Wielkiej Brytanii. Pieniądze są wstrzymywane, ludzie są sfrustrowani i podejmują decyzje biznesowe o przeniesieniu produkcji gdzie indziej”.”
Uderzenie domina
Presja wywierana na bramę do Europy odbija się teraz echem w całym regionie, nie tylko w Portugalii.
Jednym z kluczowych problemów, o którym niedawno informowaliśmy, jest zbliżający się kryzys nadpodaży w Niemczech. Problem ten pogłębia się jeszcze bardziej w wyniku portugalskiego wąskiego gardła.
“Te produkty mają datę ważności. Plantator z Alberty zbiera, potem towar jest przechowywany, wysyłany, przechodzi odprawę celną, przechodzi przez 70-dniową kolejkę eksportową, a kiedy dociera do Niemiec, ma od czterech do pięciu miesięcy.
“Apteki oczekują co najmniej roku gwarantowanego okresu przydatności do spożycia zgodnie z GMP, ale wielu hurtowników nie chce produktów, które mają już kilka miesięcy. To tworzy wąskie gardło i przyczynia się do nadpodaży w Niemczech. Mamy do czynienia z napływem starszych produktów, presją cenową i rosnącą frustracją w łańcuchu dostaw.”
Napływ marihuany z Ameryki nie zostanie jednak powstrzymany przez wąskie gardło Portugalii. Jak każda powódź napotykająca przeszkodę, wytyczy nowe, najłatwiejsze do pokonania szlaki w Europie.
Według Cordovy ci, którzy nie czekają na własne licencje GMP, zwracają się w stronę Czech, a wkrótce mogą przenieść się do Macedonii Północnej.
Jednak kluczową zmianą w globalnym łańcuchu dostaw, jak twierdzi, jest integracja pionowa… “Uprawiaj własne produkty, przetwarzaj własne produkty, eksportuj bezpośrednio”.”
Portugalskie organizacje zajmujące się produkcją kontraktową (CMO) wypełniają tę lukę, importując surowce lub półprzetworzone materiały, przeprowadzając dodatkowe przetwarzanie lub dekontaminację zgodnie z warunkami certyfikacji GMP, co zapewnia dodatkową zgodność, umożliwiając późniejszy reeksport tych produktów na rynki UE.
Jak wyjaśniła Cordova Biznes konopny: “Portugalia była bramą do Niemiec i Wielkiej Brytanii, a w mniejszym stopniu także do Polski.
“Stało się to kanałem, za pośrednictwem którego producenci GACP, zarówno z Portugalii, jak i z innych krajów poza Europą – głównie z Kanady, Kolumbii i Tajlandii – stosowali portugalskie CMO, czyli tak zwane ‘myjki’ GMP.”
Dynamikę tę dodatkowo wzmocniło szybkie tempo wzrostu na rynku niemieckim, gdzie eksport z Portugalii w pierwszym półroczu tego roku przekroczył 27 000 kg, co stanowi około 801 TP3T całkowitej kwoty, w porównaniu do 461 TP3T w 2024 r.